czwartek, 5 czerwca 2014

SNY Z DZIECIŃSTWA I MIT ŻYCIOWY

Sny z dzieciństwa: OPIS SNU Arnolda MINDELL'A



Pierwszy zapamiętany przez mnie sen pochodzi z czasów, gdy miałem cztery lata. W tym śnie byłem chłopcem polerującym samochód mojego ojca. W trakcie pracy nadszedł niedźwiedź i zawarczał. GRRRRRRR! Przestraszył mnie tak bardzo, że uciekłem do samochodu. Bezlitosny niedźwiedź również wsiadł do samochodu i nadał mnie ścigał; ratując życie uciekałem przed nim biegając dookoła samochodu i robiłem coraz większe kółka, dopóki się nie obudziłem.

Podstawowymi jednostkami albo genami snu były w tym przypadku (1) samochód ojca i (2) ścigający mnie niedźwiedź.



Zarówno niedźwiedź jak i samochód wiążą się z uczuciami dotyczącymi mojej rodziny.
(Poniżej fragmentu z Mindell'a załączam także fragment wykładu dr Bogny Szymkiewicz o micie życiowym)
Mój ojciec był ciężko pracującym, szlachetnym, przewidywalnym, spokojnym facetem. Jego życiowa filozofia streszczała się w słowach: "nie przemęczaj się w życiu, ciesz się chwilą, pracuj, płać swoje rachunki, ustabilizuj się. Poleruj samochód."


Ale niedźwiedź jest całkiem inny. Energia niedźwiedzia kojarzy mi się z energiczną, nieprzewidywalną naturą mojej matki. Kiedy byłem dzieckiem, to chciałem być taki jak ojciec, ale energia matki zawsze mnie "ścigała". Ona nie potrafiła usiedzieć ani chwili na miejscu (podobnie jak ja!). Niedźwiedź ze snu najwyraźniej nie zgadzał się z moją postawą; niedźwiedź był zły na mnie za to, że polerowałem samochód -- czyli utożsamiałem się z ojcem. Już będąc dzieckiem wiedziałem, że niedźwiedź jest zły na mnie za marginalizowanie tej "dzikiej" energii.

Można powiedzieć, że polerowanie samochodu jest po części "genem" mojego ojca, a ścigający mnie niedźwiedź jest częścią "genów" ze strony matki. Chociaż moim rodzicom dość dobrze się układało w związku, to ich energie weszły w konflikt ze sobą w moim wnętrzu, zaś mój sen z dzieciństwa pokazuje w jaki sposób te geny snów znajdują się w konflikcie.

Sny z dzieciństwa zazwyczaj pokazują kombinację "genów" obojga rodziców a także pewien rodzaj konfliktu. Kiedy faworyzujemy jeden z tych genów (np. samochód), to marginalizujemy drugi (np. niedźwiedzia). Marginalizacja to spontaniczny i nieświadomy proces. Kiedy identyfikujemy się tylko z pewnymi z naszych części, to tworzymy tożsamość zbudowaną na marginalizacji innych części. Te zmarginalizowane części prawie zawsze okazują się być później symptomami lub przerażającymi, domagającymi się uwagi postaciami ze snu. Utożsamiając się z moim ojcem, który marginalizował swoją "dzikość", byłem ścigany przez "niedźwiedziowate" energie i naciski. Jednym z moich symptomów, który minął z biegiem lat były "dzikie" skoki ciśnienia. (Mężczyźni w mojej rodzinie ze strony ojca mieli zazwyczaj kłopoty z nadciśnieniem.)

Kolejny przykład: przypominam sobie bardzo "macierzyńskiego" klienta. Nie mógł sobie przypomnieć snu z dzieciństwa, ale przypomniał sobie pierwsze wspomnienie i było ono związane z matką, która była podła w stosunku do niego. Głównym problemem zdrowotnym tego klienta była rozedma płuc, prawdopodobnie z powodu palenia. Obawiał się tego symptomu, ponieważ jego ojciec zmarł na raka płuc.

Postać matki skojarzyła mu się z "podłym" uczuciem ściskania w płucach. Pracują w wyobraźni zmienił kształt i stał się postacią matki, po czym badał jej esencję. Ku wielkiemu zdziwieniu, poza esencją jej podłości znajdowała się niezależność i "wyciszenie" w stosunku do relacji. Ten macierzyński mężczyzna zorientował się, że spędzał życie starając się skompensować chłód matki, ale w świecie jej esencji odnalazł rodzaj spokojnej niezależności i wolność od przymusowego bycia miłym w stosunku do innych ludzi. Niezależność i mniejszy stopień przewidywalności uczyniły go znacznie szczęśliwszym.

Co najlepsze, jego nowy sposób zachowywania się miał wpływ na płuca. Zwiększenie niezależności rozwiązało problem skurczu. Po tej pracy nad procesem śnienia poczuł się lepiej, a jego lekarz stwierdził później, że diagnoza rozedmy była nieprawidłowa.

z wykładu Bogny Szymkiewicz:

"Mit życiowy według psychologii procesu jest wzorcem podstawowych doświadczeń psychologicznych, z którym będziemy mieć do czynienia w życiu. Ten cały początek był potrzebny, żebym przybliżyła podstawy w takim spojrzeniu na człowieka, że to wszystko na tym się opiera, i teraz pojawia się takie założenie, że istnieje w tym wszystkim pewien wzorzec, że mamy do przeżycia jakieś doświadczenia, ale nie chodzi tutaj o doświadczenia typu, żeby, nie wiem, pojechać raczej do Rzeszowa niż do Krakowa, ale o doświadczenia psychologiczne, i każdy ma pewną porcję tych doświadczeń do przeżycia. W ramach tego wzorca istnieją pewne jakości czy pewne energie, z którymi, czy nam się to podoba czy nie, będziemy się w życiu mierzyć. Czy one są zapisane w genach, czy one są dane nam w rodzinie, czy dusza je ze sobą przyniosła, nad tym się możemy zastanawiać, ale doświadczenia w pracy z ludźmi pokazują, że takie zjawiska się pojawiają, i ten wzorzec można uchwycić w całości, w pewne twory pewnego obrazu czy wyobrażenia. Potem jeszcze będę mówiła, jak takie wyobrażenia pojawiają się np. we wczesnych wspomnieniach czy w snach z dzieciństwa czy właśnie w takich momentach takiego poczucia – aha, znowu o tym, znowu się mierzę z tym, takie poczucie, że są pewne właściwości, które cyklicznie nam się w życiu powtarzają i z którymi w bardzo różnych formach, a to w relacjach, a to w chorobach, a to w pracy, musimy się spotykać i mierzyć.


A teraz mam takie pytanie: kto z państwa lubi mity? Według wikipedii to są opowieści o otaczającym świecie, gdzie mamy historie Bogów, bohaterów, zjawiska paranormalne. Ważne jest tutaj dla mnie w tym myśleniu, że mit to jest historia, która się wydarzyła na początku czasu. Ona się nie wydarzyła w tym naszym linearnym czasie uzgodnionym, tylko wtedy, kiedy zgodnie z wieloma wierzeniami, coś się dopiero stawało i wyłaniało i w tym momencie tego wyłaniania pojawił się pewien wzorzec, który później my, jako ludzie kultury czy ludzkość, powtarzamy. Mity, pisze Campbell, są kluczami do naszych duchowych możliwości, właśnie dlatego, że one są zakorzenione w czymś głębszym, w czymś bardziej metaforycznym. Mity nie są dosłowne, to nie są seriale, gdzie rzeczy mają jeden wymiar. One są tym, czym są i są czymś innym. Mają właśnie ten posmak czegoś tajemniczego, i nie do końca zrozumiałego, bo zahaczają o to, co wydaje się być poza czasem wiecznym. I jednocześnie mity nie są statyczne, są udramatyzowane, w mitach zawsze są jakieś przeciwieństwa, jest jakaś opowieść, jakaś historia, jakieś rozwinięcie czegoś. Teraz, jeżeli mamy mit, jakąś historię, i odnosimy nasze życie do tej historii, czegoś, co dzieje się gdzieś głębiej, to często zdarza się, że wszystko robi się trochę bardziej zrozumiałe, że zaczynamy łapać sens na innym poziomie. A Hillman, pisząc o micie życiowym powołuje się na Greków, na Platona i Plotyna i do mitu, zgodnie z którym dusza, jak przebywa gdzieś tam w tych zaświatach, to wie, że ma przed sobą następną wędrówkę, i w ramach tej wędrówki ma coś do zrobienia, i w związku z tym, wybiera miejsce, czas, jest zrzucona w takie, a nie inne warunki historyczne, do takich, a nie innych rodziców, których potem kocha, nienawidzi, i robi to ta dusza, wiedząc, jakie ma przed sobą zadanie.
Jednak w momencie, kiedy się wciela w ciało to zapomina, po co tutaj przybyła, pamięć o tym niesie daimonion, jak to się czyta, to jest taka postać, która w przeróżnych kulturach się pojawia, coś, co nam towarzyszy, coś, co o nas dba w specyficzny sposób. Właśnie taki duch opiekuńczy czy taki wewnętrzny głos, którego zadaniem jest, żeby pamiętać, po co tutaj jesteśmy, co mamy tutaj do zrobienia. Grecy twierdzili, że to jest taka istota pomiędzy Bogami a śmiertelnymi, padają też porównania do chrześcijańskiego anioła stróża, który gdzieś się pojawia w ważnym dla nas momencie. Poza tym, odnosząc to do psychologii procesu, można powiedzieć, że to jest taki opiekun mitu życiowego, taka istota, czy jest to istota czy nie, są różne koncepcje filozoficzne na ten temat, czy to jest coś, co istnieje na zewnątrz czy coś, co istnieje tylko w nas, czy istnieje tylko w naszej psychice, czy rzeczywiście istnieją te inne byty, ale nawet, jeśli posłużymy się tym jako metaforą, to jest to coś, co opiekuje się naszą historią, żeby ona się mogła wydarzyć, opiekuje czasem w sposób ciepły i serdeczny, a czasem w sposób bardzo brutalny. Mindell w psychologii procesu używa innego pojęcia, odwołując się do koncepcji Indian południowo amerykańskich, tej koncepcji opisanej przez Carlosa Castanedę, że w naszym życiu pojawia się coś takiego, co możemy nazwać naszym sprzymierzeńcem.
Sprzymierzeniec zgodnie z pierwszą myślą, pierwszym skojarzeniem, to jest coś takiego, co nas będzie zawsze wspierało, i sprzymierzeniec taki czasem nas rzeczywiście wspiera, daje nam siłę, daje nam moc w momencie, kiedy nam jej brakuje. Jest trochę na zewnątrz, tak jak taki miś, do którego się przytulamy jak mama odchodzi w dzieciństwie, a który jest często takim pierwszym sprzymierzeńcem. Jest też wewnętrznym głosem, który pokazuje nam, czy jakby woła oraz pojawia się też w zupełnie innej formie, pojawia się jako coś, co nas wyrzuca z jakiejś drogi albo wrzuca na inną drogę. Mindell mówi o tym, że sprzymierzeniec jawi się w postaci naszych chronicznych dolegliwości, w postaci problemów, które mamy w relacjach. Taka siła, która jak gdyby nie pozwala nam iść zgodnie z tym planem naszej pierwotnej tożsamości, ale zmusza nas do czegoś trochę innego, czy jakby skłania do tego, żebyśmy wykorzystali jakieś inne energie. Właśnie dlatego, że sprzymierzeniec jest silną częścią, silną postacią, nie zawsze udaje się nam wykorzystać go w taki sposób, który będzie przyjemny, przyjazny dla świata, czasem nawet dla nas samych. Carlos Castaneda podkreśla, że w związku ze sprzymierzeńcem jedyną rzeczą, której nie możesz w życiu uniknąć, to jest twoja osobista moc. Albo ty ją weźmiesz w swoje ręce albo ona weźmie ciebie, albo nauczysz się z nią obchodzić i korzystać z niej w taki sposób, żeby to służyło, żeby to było przetransformowane, świadome, przytomne albo będziesz w miejscu porażki, ale nie porażki w sensie sukcesu światowego, tylko takiego poczucia niemożności, trudności. To jest właśnie ta moc, ten sprzymierzeniec, który zgodnie z tą koncepcją jakby skłania nas do tego, żebyśmy wykorzystali tak naprawdę inaczej cały swój możliwy potencjał. W pracy z procesem są różne sposoby odkrywania tego, jaki jest ten nasz indywidualny, życiowy mit, w jaki sposób możemy się do niego dobrać.
Pamiętajmy o tym, że to jest mit, w związku z tym nie da się go streścić. Ten obrazek często pojawia się na samym początku, ale żeby go zrozumieć on się musi rozwijać w czasie, potrzebne jest nam całe życie, żeby ten nasz mit życiowy przeżyć. Co za tym idzie, w ważnych momentach możemy obejrzeć go z większej perspektywy i zobaczyć, zrozumieć jakieś kawałki, jakieś fragmenty tej opowieści, często wielowątkowej, tak jak to w mitach bywa, która nam się rozwija, przejawia i wydarza. Mit życiowy, jakieś jego ważne elementy pojawiają się w snach i najwcześniejszych wspomnieniach z dzieciństwa i to niekoniecznie są takie bardzo znaczące wspomnienia. Dzisiaj, właśnie jak o tym myślałam, to sobie przypomniałam, że mam takie jedno wspomnienie z dzieciństwa, że jestem u mojej babci w małym mieszkaniu, i tam jest dywan z takim wzorkiem, i ja po tym dywanie skaczę na jednej nodze. Nie jest to żadne, powiedziałabym, wydarzenie na skalę światową, żeby to jakoś zaraz zapamiętać, nie mam wielu wspomnień z tego wczesnego dzieciństwa, i czasem te wspomnienia są takie oderwane i nie wiadomo, o co chodzi. I właściwie jak sobie dziś dopiero to przypomniałam, to pomyślałam, że skakanie na jednej nodze nie jest najbardziej stabilnym sposobem poruszania się po ziemi. A ja, jak stoję, to często w ogóle mam coś takiego, że z tym takim osadzeniem się miewam problemy. Często mam wrażenie, że udaję, że jestem osadzona w tej rzeczywistości, i dopiero dziś mnie olśniło, że coś jest w tym wspomnieniu, mimo, że ono jest, wydawałoby się, kompletnie banalne. O snach zaraz powiem troszkę więcej, ale też te energie, te właściwości, które mogą nam być potrzebne, pojawiają się również w chronicznych dolegliwościach, w uzależnieniach, w sytuacjach zagrożenia albo w trudnych momentach, czy wydarzeniach, pojawiają się jako coś, co nas wrzuca w trudną sytuację albo coś, co nam pozwala z niej wyjść, czy się wydobyć. Wciąż pracujemy w specyficzny sposób, właśnie nad tym wielkim krokiem wspomnianym, i szukamy kontaktu z ziemią i swojego miejsca na niej. A teraz powiem parę słów o snach i być może zrobimy tak, żebyście państwo mieli moment na zastanowienie się, bo ja tak dużo mówię, może i za dużo.
Sny, w różnych sposobach dochodzenia do nich i wspomnienia z dzieciństwa, są jak pocztówki z procesu, który się kiedyś wydarzał. Jung jak pisał o dziecięcych snach, to mówił, że są takie sny, które jakoś dotyczą sytuacji dziecka w danym momencie, a często te sny są zapominane, ale takie sny, o których się pamięta latami, zwykle zawierają jakieś elementy, które mogą być ważne dla nas. Czy radzenie sobie właśnie z tymi elementami jest dla nas ważne?. W snach z dzieciństwa są takie wątki, które się pojawiają. Ja tutaj wybrałam, np. latanie. Czy ktoś z państwa miał takie sny?. Są takie sny o lataniu, różne rzeczy za tym lataniem się kryją. Na pewno jest w tym element oderwania się od tej realnej, tzw. realnej rzeczywistości, element duchowości, element sposobu radzenia sobie ze zjawiskami, ale na tych dwóch pozostałych rysunkach, co się bardzo często pojawia w snach z dzieciństwa, to są właśnie duchowe wątki, to jest to, że po jednej stronie jest to małe dziecko, które jest małe i słabe, a po drugiej jest jakieś wielkie coś, i w snach z dzieciństwa są niedźwiedzie, wilki, diabły, czarownice, potwory, co zresztą jakby samo w sobie na pewno obrazuje sytuację dziecka. Dziecko jest malutkie, a tam różne rzeczy z tego świata są zwykle większe, ale też dziecko ma być w jakiś sposób kształtowane, ma w sobie potencjał, który często jest dość mocno upychany, tak żeby to dziecko było grzeczne i tak ma być, ale jest też coś, co nie jest grzeczne. Ta druga strona pojawia się jako coś, co jest groźne i straszne, bo oczywiście jest groźne dla tej grzecznej tożsamości, w tym jednym śnie mała dziewczynka wygląda przez okno, a na zewnątrz przelatuje kruk czarownica, i kruk czarownica ma ochotę ją porwać, i oczywiście w tym momencie dziewczynka się budzi i w związku z tym żyje, już jest przystosowaną osobą i mamy kawałek grzecznej dziewczynki, z którym się bardziej utożsamia, ale kruk czarownica nie daje spokoju i na różne sposoby będzie się w życiu dopychała, czy domagała tego, żeby w jakiś sposób tę energię również wykorzystać czy zintegrować. Drugi sen dotyczy małego chłopca, który idzie sobie przez las, czyli przez to, co nie do końca świadome i nagle wychodzi do niego miś, wielki, straszny niedźwiedź i znów mamy jakby podobną strukturę, takiego radzenia sobie z tymi energiami, które są trudne do zaakceptowania. To są takie energie (tu nie chodzi o to, żeby stać się potworem, co zresztą niektórym się zdarza, żeby przerzucić się na drugą stronę), taka dynamika pomiędzy tymi częściami się często w snach pojawia, ale też ukazują się zupełnie inne rzeczy, proste, banalne, natomiast właśnie takie, które zawierają w sobie specyficzne jakości czy energie."


Jeśli chcesz spróbować tego rodzaju podejścia w pracy terapeutycznej i/lub rozwojowej związanej z dowolnym problemem (w tym odkryciem twojego mitu życiowego) - skontaktuj się przez formularz kontaktowy i umówmy się na 30-minutową bezpłatną konsultację wstępną przez telefon lub przez skype.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za komentarz - twoja opinia/zdanie jest dla mnie ważne !